Kiedy pierwszy raz zobaczyłam kosmetyk ze śluzem ślimaka, moja reakcja nie była entuzjastyczna. Po prostu pomyślałam: fuj! I oczyma wyobraźni zobaczyłam ślad pozostawiony na chodniku. Pomimo powszechnego przekonania, ta perłowa smuga pozostawiona przez ślimaka nie jest składnikiem filtratu stosowanego w kosmetykach. To śluz transportowy, który służy do poruszania się. Do produkcji kosmetyków używa się innego rodzaju śluzu, który ślimak zaczyna wydzielać w momencie stresu, skaleczenia lub pęknięcia skorupki. Dzięki niemu leczy rany i zasklepia ubytki. Natura jest genialna, czyż nie? Kosmetyki ze śluzem ślimaka ma w swojej ofercie Orientana, DermoFuture, a teraz także Bielenda.